piątek, 4 października 2013

2. Cztery lata później

Głupia sowa ! Kto normalny wysyła sowę pocztową o 6 godzinie! Z niechęcią wstałam z łóżka i otworzyłam okno. Sowa jednak nie wleciała do mojego dormitorium lecz zostawiła list na parapecie i tyle ją widziałam. Zła otworzyłam list.

Drogi leniu !
Zapewne jedyne co teraz tkwi w oczach to żądza mordu, ale powstrzymaj się z tym na chwilę. Jak zapewne zauważyłaś jest początek roku szkolnego a uczniowie pewnie strasznie się nudzą. Przyjdź o 6:30 tam gdzie zawszę ;)
Twoi cisi wielbiciele...

Od razu złość minęła. Z uśmiechem pognałam do łazienki. Wizyta w łazience zajęła mi tylko kwadrans ponieważ nie zwracałam większej uwagi na wygląd. Nie malowałam się, zawsze chodziłam rozczochrana (moich włosów nie dało się okiełznać) a mimo to i tak byłam jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole. Już miałam wychodzić gdy pewien ktoś się obudził.

- Gdzie idziesz ?

- Nigdzie Ginny, śpij... 

Gdy tylko to powiedziałam moja przyjaciółka od razu odleciała do krainy snów. Jak to kiedyś powiedziała ,, Mój głos działa na nią usypiająco". Ginny Weasley to miła ruda dziweczyna i moja najlepsza przyjaciółka. Odkąd pamiętam trzymamy się razem. Z uśmiechem udałam się w umówione miejsce. Przeszłam obok ściany parę razy intensywnie myśląc o dwóch rudych wariatach. Za trzecim razem pojawiły się drewniane drzwi. Gdy tylko weszłam ukazały mi się dwie wyszczerzone gęby.

-No więc... - Zaczęłam.

- No więc co ? - Zapytali jednocześnie.

- No więc, macie jakiś pomysł ? - Fred i George* spojrzeli po sobie nie pewnie. No tak mogłam się tego spodziewać.

- Aha, ok. Myśleliście że obudzicie mnie o 6 godzinie a ja będę miała głowę pomysłów. - Zapytałam lekko zdenerwowana.

- A nie masz ? - Zapytał Fred. Teraz to ja się uśmiechnęłam.

- No jasne że mam, w końcu jestem Avalon Potter.- Zaczęliśmy się śmiać. Tak miło spędzało się nam czas. Poznaliśmy się na pierwszym roku (oni byli na trzecim).



Zgubiłam się, tego byłam już pewna. Nawet już nie wiem na który piętrze jestem. Zrezygnowana zaczęłam iść przed siebie. Nagle usłyszałam głosy. Właściwie to krzyki. Dobiegały one z jednej z opuszczonych klas. Ciekawość wzięła nade mną górę. Weszłam do pomieszczenia w którym siedzieli dwaj identyczni chłopcy (chyba z trzeciego roku) i strasznie głośno się kłócili.

- Ja ci mówię, tę łajnobombę trzeba wyrzucić w Wielkiej Sali!

- A ja ci mówię że w lochach ! Tam jest mało ludzi, nikt nas nie zauważy !

- A w Wielkiej Sali jest dużo ludzi, czyli większe widowisko !

Chyba mnie nie zauważyli. Postanowiłam się odezwać.

- A ja uważam że w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. - Chłopcy spojrzeli na mnie zdziwieni. Przez chwilę milczeli aż jeden się odezwał.

- To ta mała Potterówna. Siostra Harrego.

- Aha... A wracając do tematu, czemu mielibyśmy wrzucać łajnobombę do własnego Pokoju Wspólnego ? To byłoby samobójstwo. - Odezwał się drugi.

- Ponieważ w lochach i Wielkiej Sali ktoś mógłby was zauważyć, a w Pokoju Wspólnym to chyba oczywiste że nie będzie na was, na Puchonów i Krukonów raczej też nie, więc wina pójdzie na...

- Ślizgonów - Dokończyliśmy jednocześnie.



Od tamtego czasu zawsze trzymaliśmy się razem, wywijaliśmy razem kawały Ślizgonom (i nie tylko). Są ode mnie starsi o dwa lata ale to mi nie przeszkadza. Szkoda że to już ostatni rok który spędzę z nimi w Hogwarcie.

- Hej Av, co jest ? - Zapytał George. Widocznie zauważył moją zmianę nastroju.

- Nic, tylko szkoda że został nam tylko rok... - Powiedziałam smętnie.

- Więc musimy zrobić wszystko żeby uczynić ten rok najlepszym w naszym życiu. Av, no to jaki masz pomysł ? - Zapytał Fred.

- No więc, najpierw musimy zrobić tak...

 ***

Razem z rudzielcami weszliśmy do Wielkiej Sali. Ja usiadłam obok Ginny a chłopcy na przeciwko nas. Plus tego dosiadł się Harry z swoją ekipą (Ron Weasley, Hermiona Granger i Robin Hale).

- Czemu nie jesz ? - Zapytała Ginny.

- Tak jakoś nie mam ochoty. Tobie też nie radzę.- Powiedziawszy to uśmiechnęłam się do niej łobuzersko.

Zaczęłam patrzeć ciekawa na Harrego który już nakładał spaghetti na widelec. W jednej chwili zawartość jego talerza zmieniła się w glizdy. Z resztą nie tylko jego. Po Wielkiej Sali rozległy się krzyki.Jeden był najgłośniejszy.

- Potter ! - Robin Hale wstał i zmierzał w moją stronę. Również wstałam.

- Słucham pana. - Odpowiedziałam spokojnie.

- Jak można być tak nie odpowiedzialnym i dziecinnym...- Zamierzał coś jeszcze powiedzieć ale wtedy do rozmowy dołączyli się rudzielce, którzy nie wiem kiedy pojawili się obok mnie.

- Masz jakiś problem Hall. - Jak to zwykle czynić, powiedzieli jednocześnie.

- A żebyście wiedzieli że mam! - Wtedy podeszli do niego Harry i reszta. Robin cały czas krzyczał a jego paczka próbowała go uspokoić. Tak samo ja i Ginny, rudzielców. Nagle podeszła do nas McGonagall.

- Co mają znaczyć te wrzaski ! Potter, Hale, Weasley, Granger. Szlaban o 18:00 !

- Ale pani profesor, to Potter zaczęła i...

- Nic mnie nie obchodzi kto zaczął panie Hale, a z wszystkich tu zebranych pana było słychać najgłośniej.

- Ale...

- Koniec dyskusji. - Oznajmiła po czym wyszła.

- Szlaban, ja ? - Hermiona usiadła ze zmartwioną miną i zaczęła obgryzać paznokcie.

Hale spojrzał na mnie złowrogo.

- Widzisz co narobiłaś, Potter ! Przez ciebie my wszyscy mamy szlaban !

Ja tylko uśmiechnęłam się słodko i wyszłam. W oczach zebrały mi się łzy. Znowu te ukłucie w sercu. Czemu on zawsze na mnie tak wrzeszczał, czemu mnie tak nienawidził ? Wcześniej nie obchodziło mnie co on o mnie myśli. Zmieniło się to jesienią w trzeciej klasie.



Siedziałam zła w dormitorium. Hale jest taki głupi! Wrzeszczy na mnie tylko dla tego że podrzuciłam mu do dormitorium parę żab! Żeby bać się kilku zielonych płazów ! I to on jest tu ,,mężczyzną"? Jeszcze czego!

- Oj, proszę cię. Już nie bądź taka wielce obrażona, bo teraz to ty zawiniłaś. - Powiedziała do mnie Ginny. Spojrzałam na nią zdziwiona. Zawsze gdy kłóciłam się z Hale'm stawała stawała po mojej stronie.

- Nie rozumiem. Przecież to on nakrzyczał na mnie o byle co. To jego wina!

- Posłuchaj, razem z moimi braćmi robisz żarty żeby rozśmieszyć uczniów i przy okazji ponabijać się z Ślizgonów, tak ?

- Tak - Odpowiedziałam niepewnie. Do czego ona zmierzała...?

- No właśnie, ale dzisiaj ten żart był skierowany bezpośrednio do Robina. Nie obraź się, ale też bym na ciebie nakrzyczała, gdybyś zrobiła mi coś podobnego.

Poczułam się trochę głupio. Czemu ona zawszę musi mieć rację?

- W takim razie, co powinnam zrobić ?

- Przeprosić go. - Co ! Ja Avalon Potter mam przepraszać kogoś takiego jak Hale?!? Nie doczekanie ! Choć w sumie to moja wina i Hale niczemu nie zawinił... Po pięciu minutach intensywnego rozmyślania, zdecydowałam się go przeprosić... w końcu nie miałam nic do stracenia. Prawda ?

Szłam w stronę dormitorium chłopców, mając świadomość że wszyscy w Wielkiej Sali patrzą na mnie zdziwieni. Gdy byłam na miejscu, zapukałam delikatnie w drzwi. Otworzył mi sam Hale.

- A ty tu czego, Potter? - Zapytał oschle Robin. Zdenerwowałam się. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć

- Ja... chciałam...przeprosić cię. - Spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Nie wiem co knujesz Potter, ale... - Nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam.

- Nie oszukuję cię. Wiem że to moja wina i jest mi teraz strasznie głupio. Przepraszam... - Patrzył na mnie przez chwilę i wybuchnął śmiechem. 

- Nie rozumiem, co w tym takiego śmiesznego. - Spytałam oburzona.

- Po prostu. Avalon Potter przyznała że zrobiła źlę... trzeba to gdzieś zapisać! - Teraz i ja zaczęłam się śmiać. Z Hale'm ! Kto by pomyślał. Spojrzałam mu z oczy i dopiero teraz zauważyłam jakie są piękne...



Wtedy się w nim zakochałam. Pamiętam też, że następnego dnia Hale znowu krzyczał na mnie za to że podrzuciłam mu łajnobombę pod prysznic...Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Od tamtego zdarzenie próbowałam sobie wmówić że nic do niego nie czuję. Na czwartym roku przyznałam się przed samą sobą do swoich uczuć, jednak nie zmierzałam z tym nic robić, bo po co ? On mnie nienawidzi i nie mogę z tym nic zrobić. A może jednak mogę...

_________________________________
* W moim opowiadaniu Fred i George są starsi od Harrego o rok.

1 komentarz:

  1. Super blog. Sama bym nie wpadła na taki pomysł. Oj, dziewczyna ma coś w charakterze z Jamesa. xd Dziwne, że nie biega po korytarzu i nie wrzeszczy "Hale, umów się ze mną!" xd
    Pozdro ;D

    OdpowiedzUsuń