niedziela, 20 kwietnia 2014

7. Szczery... Robin?

- Gdzie jest Hale! - Krzyknęłam na cały korytarz. Ludzie patrzyli na mnie zdziwieni.

Byłam na niego totalnie zła. Ukradł naszą (moją i bliźniaków) amortencje! Cały plan diabli wzięli!

- Avalon! - w moją stronę biegła Emma. - Widziałam go! Stoi nad jeziorem.

- Dzięki wybawicielko! - powiedziałam jej z uśmiechem na twarzy. Już miałam zacząć odchodzić, kiedy ona mnie zatrzymała.

- Czekaj!

- Co jest? - zapytałam zdziwiona. Ja tu chcę zniszczyć najbliższe lata życia Hale'a, a ta mi przeszkadza. Co za zniewaga!

- Robin i Hermiona... oni... zerwali. - powiedziała

Zerwali? Jak to? Przecież to Robin chciał z nią być. Na pewno to ona zerwała! Ta wredna, podła z jadem w sercu...

- Avalon. Proszę, nie idź do niego. I tak pewnie okropnie się czuje...- ale ja już jej nie słuchałam.

Zaczęłam biec.Wszystko widziałam jak przez mgłę. W mojej głowie było tylko jedno. Robin. Nie może być teraz sam! Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na błoniach. Był tam. Stał przy jeziorze i wpatrywał się z nie pustym wzrokiem. Podeszłam do niego. Oczywiście jego reakcji można się było spodziewać.

- Po co tu przyszłaś Potter? Pewnie już słyszałaś i przyszłaś mnie dobić.- zapytał obojętnie, w ogóle nie w jego stylu.

- Nie, aż taka okropna nie jestem. Po prostu pomyślałam że nie powinieneś być teraz sam.- powiedziałam. Spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili zaśmiał się... ale tak jakoś... smutno.

- I pomyślałaś że ty będziesz najlepszą pocieszycielką?

Ja również się zaśmiałam. To było wspaniałe uczucie, stać tam i po prostu rozmawiać z nim jak gdyby nigdy nic.

- Fakt, to nie było za mądre z mojej strony. Ale spójrz na to w ten sposób, przynajmniej już się śmiejesz. - Staliśmy tak przez chwilę w milczeniu, aż wreszcie się odezwał.

- Czemu w ogóle obchodzi cię czy jestem przygnębiony? - zapytał poważnie.

Co miałam odpowiedzieć. "Kocham cię, i czuje ból w sercu gdy jesteś smutny, a ja nie mogę ci pomóc"? Prędzej dołączyłabym do człowieka ze szparkami zamiast nosa,o którym mieliśmy na historii!

- Pisze biografie. - powiedziałam z powagą.

Uśmiechnął się.

- To ja w nią zerwałem. Skoro nie chcę ze mną być... nie powinna się zmuszać...- pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Tak bardzo chciałam mu pomóc.

- Wiesz, gdybym ja powiedziała coś takiego swojemu nemezis, już dawno było by po mnie! - tym razem zaśmiał się naprawdę, szczerze. - To może ja już pójdę...

- Naprawdę się cieszę że tu przyszłaś. Dziękuje! - Czemu ten jego uśmiech musi był taki piękny! A niech go diabli wezmą!

Nagle coś uderzyło mnie w głowę. Był to mały kamyk. Spojrzałam w stronę z której przyleciał. Za krzakami ukrywali się Fred i George. Gestem wołali mnie do siebie. Podeszłam do nich niepewnie.

- Co to miało być! - zapytałam zdenerwowana.

- Szybko! Chowaj się! - powiedzieli jednocześnie.

Zrobiłam to co mi kazali. Fred szturchnął mnie ramieniem i wskazał na jakiś mały punkt w oddali. Po chwili stał się on wyraźniejszy. Była to Hermiona. Biegła z prędkością biegacza olimpijskiego, co było do niej nie pasowało, ponieważ była osobą raczej spokojną. Zauważyłam że biegnie za nią... Flich?

- Hermionko złota, zaczekaj! Skarbie! - wołał.

Bliźniacy turlali się na ziemi ze śmiechu. Spojrzałam na nich skołowana, ledwo dusząc w sobie śmiech.

- Amortencja działa cuda. - powiedział Fred.

- Ale przecież Flich miał zauroczyć się w Sneap'ie...

- Mała usterka techniczna. - przerwał mi George.

Wszyscy w trójkę zaczęliśmy się śmiać. Dopiero po chwili zauważyłam Robina, który tęsknym wzrokiem patrzył na Hermione. Tak bardzo chciałam mu pomóc, tylko nie wiedziałam jak...
____________________________________
Króciutka notka na szybko po paru miesiącach nieobecności :D Przy okazji, znacie jakieś fajne dramy, bo właśnie skończyłam oglądać Boys Over Flowers ;(
~Ho